Cześć, wszystkim! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją piątej części z serii o Edzie i Lorraine Warrenach od Wydawnictwa Replika. Mowa tu o "Znękany. Przypadek Maurice'a Theriaulta. Seria ta od pierwszej do piątej zaskakuje coraz bardziej... Osobiście uwielbiam tych demonologów. Ed Warren był jedynym świeckim demonologiem uznanym przez Watykan, a Lorraine Warren była niezwykle wrażliwym medium, która komunikowała się z duchami oraz demonami. Razem przebadali wiele spraw związanych ze zjawiskami nadnaturalnymi oraz przeprowadzili mnóstwo egzorcyzmów przy pomocy księży. Niestety Ed Warren zmarł w roku 2006, a Lorraine w 2019 roku.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika już posiadamy na rynku wydawniczym pięć części serii o Warrenach, a już 1 czerwca wyjdzie szósta część "Obecność". Nie wiem jak wy, ale ja nie mogę się doczekać!
Książka od początku przedstawia historię dzieciństwa Maurice'a, który jako najstarszy z licznego rodzeństwa musi pomagać swojemu ojcu na farmie. Niestety głównie na nim spadła ta odpowiedzialność. Ojciec nie brał do roboty jego sióstr, a tym bardziej braci. Każdego dnia musiał pracować na farmie, bądź wozić bele drewna. Niestety bardzo się męczył przy tym jako dzieciak, a ojciec za każdym razem zwracał mu uwagę. Z czasem doszło do tego, że zakazał mu nawet chodzić do szkoły, przez co edukacja Maurice'a poszła w niepamięć. Pomimo licznych wysiłków jak na przykład ucieczka do wojska, która się w ogóle nie udała, Maurice nie wyrwał się z farmy, aż do osiągnięcia pełnoletności. Wtedy dopiero mógł opuścić farmę.Jak dobrze wiemy Ed i Lorraine Warren zajmują się opętaniami przez demony. Co takiego się stało, że Maurice, który po prostu był wykorzystywany
na farmie został opętany?
Podczas prac na farmie Maurice wykrzyczał bardzo ostre słowa, które sprawiły, że praca stawała się coraz łatwiejsza. Nagle dostał więcej siły, niż jego ojciec, który latami na niej pracował. Szybciej przerzucał drewno, więcej robił, nie męczył się w ogóle. Maurice z początku nie zwrócił na to uwagi, aczkolwiek zaczął z czasem dostrzegać różnice w swojej sile oraz wiedzy, której wcześniej nie posiadał.
Maurice uściskał każde z rodzeństwa, a potem pocałował matkę na do widzienia.
- Au revoir, mamo - powiedział. - Do widzenia.
Gdy po raz ostani przechodził przez drzwi w oczach miał wilgoć. Po raz ostatni spojrzał przez ramię na fotel ojca.
- Nienawidzę cię, ty skurwielu. Niech cię szlag trafi! Mam nadzieję, że diabeł nadzieje twoje serce na widły!
Maurice miał trudności ze znalezieniem dobrej pracy, aczkolwiek ostatecznie poza nią udało mu się znaleźć kobietę. Christine Harper, z którą zamieszkał i z jej dziadkiem. Francuz przez następne lata swojego życia posiadał liczne problemy nie tylko z pracą, ale też z kobietami. Gdy tworzyły się kłótnie między małżeństwem zaczynały się dziać dziwne rzeczy...
- Maurice, niech Jezus zdecyduje - powiedziała.
W jednej chwili oczy Maurice'a zrobiły się wielkie i wyglądały, jakby płonął w nich ogień. Spojrzał na Nancy tak, jakby zrobia coś strasznego. Potem wyciągnął obie ręce i zepchnął ją z ganku.
Zanim Nancy zdążyła cokolwiek powiedzieć, Maurice zeskoczył z ganku i stanął nad nią. Sięgnął po krzyżyk na łańcuszku, zerwał go z jej szyi i cisnął w krzaki.
Nancy się rozpłakała.
- Maurice, dlaczego to zrobiłeś? Ten krzyżyk bto był prezent od mojej matki. Co w ciebie wstąpiło?
Ale Maurice był już z powrotem na ganku.
- Mam ją w zasięgu ręki... - mamrotał. - Mam ją w zasięgu ręki.
Z czasem Maurice miał już coraz większe problemy ze swoim życiem. Jego farma spalała się kilkukrotnie, sam krwawił i nagle przestawał. Jego żona starała mu się pomagać w trudnych sytuacjach. Zgłaszali problemy na policję, do księży, aczkolwiek nikt im nie wierzył, dopóki jeden z nich nie znalazł numeru do Eda i Lorraine Warren. Małżeństwo przyjechało niedługo potem, aby zbadać przypadek Maurice'a. Czy im się udało przegonić demona?
Gdy dotarł na koniec podjazdu, nagle zalały go koszmarne mdłości, a potem poczuł przeszywający ból żołądka, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył i nie sądził, by był możliwy. Głowa bolała go tak bardzo, że miał wrażenie, że czaszka mu eksploduje. Unieruchomiony przez ból zatrzymał samochód i modlił się, żeby to minęło. Zrobiło mu się biało przed oczami. Auto wypełnił obrzydliwy, zgniły smród.
Książka jest napisana przystępnym językiem i praktycznie pochłonąłem ją w jeden wieczór. Cóż ja mogę powiedzieć? Wydawnictwo Replika pozostawia nam dużo ciekawych przypadków do ogarnięcia i bardzo mi się to podoba. Zdecydowanie czekam na więcej!
A wy jakie macie odczucia po piątej części? Może jednak dopiero jesteście przed. Jeśli tak to zdecydowanie sięgnijcie po tę serię! Nie ma znaczenia, czy czytacie po kolei, czy nie. Każda książka opisuje zupełnie inne przypadki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz