czerwca 17, 2021

Recenzja "Zbaw nas ode złego" - Ewa Pirce.

    Dzień dobry w ten gorący, a jakże upalny dzień. Czy wam upał również doskwiera? Trzydzieści cztery stopnie na dworze i człowiek nie ma czym oddychać. Ale cóż... takie uroki globalnego ocieplenia.

    Wracając, dzisiaj przychodzę do was z długo wyczekiwaną przez was recenzją "Zbaw nas ode złego" od Ewy Pirce. Książka została wydana przez wydawnictwo Plectrum.

    Szczerze mówiąc napaliłem się na tę książkę, jak widzieliście, aczkolwiek mój zapał szybko został ostudzony. Najpierw, kierując się tytułem, identycznym wręcz, myślałem, że jest to powieść, dotycząca ekranizacji filmu "Zbaw nas ode złego". Przyznam moja w tym wina, że nawet nie przeczytałem opisu książki, więc nie powinienem być o to zły... Aczkolwiek jest coś co mnie strasznie mocno załamało. Nie wiem jak wy, ale ja lubię długie książki. Zwykle książki, które czytam mają mniej więcej od 350 stron wzwyż, głównie po 400-500 stron. Nawet nie spoglądam na książki, które są wręcz cienkie.


    Książkę dostałem na Dzień Dziecka i się zdziwiłem, a zaraz zszokowałem. Książka jest praktycznie rzecz biorąc strasznie krótka. Naprawdę strasznie. "Zbaw nas ode złego" liczy sobie zaledwie 189 stron. Myślę, że jest to naprawdę słabe. Ja podczas czytania książek zwykle dopiero wciągam się w akcję dopiero koło dwusetnej strony, a tu człowiek nawet specjalnie nie posiedzi. Sam tę książkę przeczytałem w zaledwie dwie godziny. Zbyt mało przyjemności.

    Mimo wszystko przedstawię wam najpierw opis:


"Zbaw nas ode złego" - Ewa Pirce

Nazywają go Mesjaszem.

Duchowny - psychopatyczny morderca - od początku swojej posługi trwa w przeświadczeniu, że jest narzędziem w rękach Zbawiciela. W Jego imieniu, pod pozorem wiary i dobroduszności, oczyszcza ziemię z grzeszników.

Oddziela ziarno od plew. Niesie uzdrowienie światu.

Swoje ofiary skazuje na najokrutniejsze cierpnie, wierząc, że w ten sposób płacą one za swoje grzechy, a on chroni je przed wiecznym potępieniem.

Przekonany o słuszności swoich czynów, solennie wykonuje powierzone mu przez Stwórcę zadanie.


    "Zbaw nas ode złego" już przez sam opis wprowadza nas w świat, gdzie ksiądz tak naprawdę jest mordercą. Osoba, która codziennie zakłada maskę i uchodzi przed innymi w kościele za osobę tak zwaną nieskazitelną, bez wad i skaz. Na co dzień zajmuje się dziećmi w świetlicy, które mają problemy w rodzinie. Z pozoru nawet przyjazny ksiądz, który próbuje uszczęśliwiać dzieci. Ale co kryje się pod tą maską?


- To nic nie da - rzuciłem od niechcenia. - Potrafię robić solidne wiązania, nie uwolnił sie z nich żaden mężczyzna. Tobie również się nie uda.

- Nie chcę umierać... - zaszlochała dramatycznie.

- Nie umrzesz, moja droga. - Sięgnąłem po futerał, na którym momentalnie zatrzymał sie jej wzrok.

- Nie? - W jej głosie słychać było nadzieję.

Pokręciłem głową.

- Nie.



    Z czasem poznajemy go również z innej strony, gdzie otumania swoich wierzących z kościoła oraz wywozi ich do kościoła, żeby wypełnić wolę Pańską. Ksiądz od początku jest przeświadczony, że to co robi wykonuje wraz z głosem Pana Boga. Słyszy ten głos, jak go karci, jak mu każe robić różne rzeczy i jest święcie przekonany, że to Pan Bóg daje mu drugą szansę na odkupienie win. Tylko czy odkupieniem można nazwać przywiązywanie wiernych do ołtarza oraz zadawanie im bólu, aż umrą? No właśnie.

    Jak się okazuje po poznaniu drugiego głównego bohatera, czyli inspektora Rice'a dowiadujemy się znacznie więcej. Inspektor od dobrych kilku lat stara się dorwać Mesjasza oraz odpłacić mu za zbrodnie, których dokonał. Poznajemy szereg morderstw praktycznie po łebkach. Dowiadujemy się także o dzieciństwie Mesjasza, o tym, co przechodził, a także o aktualnych sprawach.


- Słuchaj no, panienko. - Wziąłem się pod boki i posłałem jej najgroźniejsze ze swoich spojrzeń. - Śledzę poczynania tego pieprzonego psychola od wielu lat i wierz mi, kurwa, jest perfekcjonistą w każdym calu. To, jak układa ciało, a nawet włosy, każdy pieprzony detal ma u niego znaczenie - wyplułem z siebie z wściekłością. - Nieustannie liczę, że straci czujność i w końcu popełni jakiś błąd, choćby minimalny, cokolwiek, co naruszy jego perfekcjonizm.



    Ale jak można zrobić coś takiemu książce? Pomimo, że pomysł jest naprawdę imponujący. To jak Mesjasz dokładnie obchodzi się ze zwłokami, to ile lat potrafi działać, nie będąc w żaden sposób uchwytnym... Po czym opisać to naprawdę po łebkach. Powieść ma potencjał, same postacie również. Sposób pisania jest dosyć ciekawy, ale mam wrażenie, że pani Pirce nie postarała się na tyle, na ile mogła. Gdyby włożyła w to więcej chęci mogłaby powstać naprawdę dobra seria kryminalna, którą szczerze bym czytał. Tak mam wrażenie, że musnąłem rąbek powieści jakbym czytał pobieżne streszczenie.

    Czy warto przeczytać? Nie wiem. Mam mieszane zdanie. Wręcz bym powiedział, że mam więcej pytań, niż odpowiedzi, co do treści, ponieważ zdecydowanie chciałbym więcej się dowiedzieć na temat samego Mesjasza, czy inspektora. Ewidentnie czuję niedosyt i szkoda, że książka nie została bardziej rozwinięta. Niestety nie do końca wykorzystany potencjał.

    A wy, co sądzicie o tej książce? Czytaliście ją? Macie podobne odczucia do mnie, czy się nie zgadzacie? Zapraszam do konwersacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © maestro books , Blogger