Dzień dobry! Kolejny czwartek właśnie nadszedł i pora na recenzję kolejnej książki. Tym razem padło na drugą część trylogii "Trzy czarownice", czyli "Siostra księżyca" autorstwa Marah Woolf. Książki są wydawane w Polsce przez wydawnictwo Jaguar. Pierwszą część trylogii, czyli "Siostrę gwiazd" przeczytałem na początku sierpnia i bardzo dobrze mi się ją czytało. Same okładki tej trylogii od razu przyciągają. Bardzo mi się podobają te kolory.
Zanim przejdę do dalszej recenzji przedstawię wam najpierw opis książki z tyłu. Jeśli jednak nie czytaliście pierwszej części to nie polecam czytać dalej recenzji, ponieważ możliwe, że wam coś zaspoileruję, a tego bym nie chciał.
"Siostra księżyca" - Marah Woolf.
Okrutny władca demonów więzi w swoim zamku trzy siostry, młode czarownice. Chce dzięki nim zyskać nieograniczoną władzę. Tajemniczy więzień, przetrzymywany w lochach, może pokrzyżować jego zamiary. Niegodziwa księżniczka snuje sieć dworskich intryg. Demony, Loża i Kongregacja budują własny plan, który ma ocalić ludzkość. Starcie świata demonów ze światem bogiń. Która moc będzie silniejsza?
Narracja prowadzona jest tak samo jak w pierwszej części, czyli przez Vianne jedną ze sióstr, którą dawniej ukąsiła sylfida. Niestety na początku książki rozpoczyna się walka między demonami i Lożą,w której uczestniczą także siostry. Nie wyszła ona im tak jak oczekiwały i ostatecznie znalazły się uwięzione w zamku Regulusa - króla demonów. Mają postawione ultimatum, albo urodzą dzieci demonom, albo Vianne znajdzie przedmioty czarnomagiczne i przyniesie je Regulusowi, a wtedy zostaną zwolnione. Czy Vianne uda się znaleźć przedmioty czarnomagiczne? Czy Regulus wywiąże się z umowy? Czy Aarvand nie pokrzyżuje ich wszystkich planów? A może to będzie tajemniczy więzień, którego Regulus przetrzymuje w lochach?
- Zamknij oczy - polecił. - Kiedy czujesz przeciwnika, nie musisz go widzieć. Sięgnij po magię.
Choć to zupełnie bez sensu, nie byłam w stanie zapanować nad fascynacją, która mnie ogarnęła. Miałam wrażenie, że stajemy się jednością. Kiedy Aarvand nagle mnie puścił, zrobiło mi się zimno. Usiłowałam sama obracać kijem z tą samą płynnością, ale nie potrafiłam osiągnąć efektu jego wieloletnich ćwiczeń i samokontroli.
- Nie umiem. - Zrezygnowana opuściłam drąg.
Druga część trylogii jest napisana równie przyjemnym stylem, co pierwsza. Marah Woolf stworzyła świat, do którego warto wracać. W tekście znajdują się również inkantacje magiczne, które używają czarownice, dzięki czemu otoczka magiczna wydaje się jeszcze bardziej naturalna. Pomiędzy stronicami znajdziemy także rysunki głównych postaci, które wyglądają cudownie. Na skrzydełkach okładki, znajdują się opis autorki oraz magiczne zioła i ich zastosowanie. A na samym końcu jest przepis na olejek leczniczy. Sam nie próbowałem, ale może ktoś już ma za sobą stworzenie go. Jeśli tak to podzielcie się w komentarzach efektami!
Czy on mówi poważnie?
- Porodu nie przeżyła ani matka Merlina, ani matka Uthera Pendragona - odezwał się w końcu Ezra. - Twój plan nigdy się nie powiedzie.
Regulus uśmiechnął się.
- Przede wszystkim chodzi nam o potomstwo, nie o matki. Dobrze zajmiemy się dziećmi. Nie musicie się martwić.
W historię szybko się wciągnąłem i praktycznie ją pochłonąłem. Kilka postaci mocno mnie denerwowało. Szczególnie Regulus i jego świta, a także w pewnym momencie też Ezra. Nie wiem jak was, ale mnie jego postać z rozdziału na rozdział coraz bardziej była niepotrzebna. A z drugiej strony bardzo przypadł mi do gustu jeden demon, ale aż tak nie będę wchodzić w spoilery, żeby co więcej mówić, haha.
A wy czytaliście już "Siostrę księżyca"? Czekacie na "Siostrę nocy"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz