sierpnia 19, 2021

Recenzja "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" - Stuart Turton.

    Witam was po raz kolejny na czwartkowej recenzji. Tym razem na plan wpada kolejna książka Stuarta Turtona. Wcześniejszą książką, którą recenzowałem był "Demon i mroczna toń". Bardzo mi się spodobała ta pozycja, szczególnie to jak autor potrafił zbudować tajemniczość wokół bohaterów. Po tej książce zdecydowałem się sięgnąć po "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle", która już stała w mojej biblioteczce dobre kilka lat. Ale się w końcu doczekała swojej pory i wcale się nie zawiodłem!

    Najpierw, jak zawsze, przedstawię wam opis książki:


"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" - Stuart Turton.

O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana.

Masz osiem dni i osiem wcieleń.

Pozdwolimy ci odejść, pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą.

Zrozumiano?

W takim razie zaczynamy.

Evelyn Hardcastle będzie umierać każdeo dnia, aż do momentu, gdy Aiden Bishop odkryje jej zabójcę i przerwie cykl. Ale za każdym razem, gdy nastaje nowy dzień, Aiden budzi się w ciele innego gościa. A komuś bardzo zależy, by na zawsze pozostał w Blackheath...



    Od samego początku poznajemy wystraszonego bohatera, który znajduje się w lesie i ma amnezję. Ledwo co ogarnia, co się dzieje i nagle słyszy krzyki kobiety. Wystraszony biegnie, by jej pomóc, aczkolwiek upada w zarośla w momencie, gdy pada wystrzał. Przerażony dopiero po chwili zauważa, że ktoś za nim stoi i nagle słyszy "Na wschód" i czuje jak coś wsuwa mu się do kieszeni. Gdy mężczyzna znika on wsadza rękę w kieszeń i znajduje tam kompas. Dzięki niemu udaje mu się znaleźć drogę do rezydencji. Stara się zrozumieć, co się stało i zwołać wszelką pomoc dla kobiety. Niestety nikt w Blackheath nikt jej nie zna. Mimo wszystko udaje się zorganizować by mężczyźni, idący na polowanie kierowali się w stronę, z której przerażony bohater przyszedł. Ostatecznie dowiaduje się, że się nazywa Sebastian Bell i poznaje swojego przyjaciela.


- Anno!

Kimkolwiek jest ta kobieta, nie ulega wątpliwości, że to z jej powodu znalazłem się w lesie, ale nie potrafię jej sobie wyobrazić. Może jest moją żoną albo córką? Nie wydaje mi się, mimo to wyczuwam w tym imieniu jakąś siłę przyciągania. Jak gdyby próbowało zaprowadzić dokądś moje myśli.

- Anno! - wołam bardziej z rozpaczą niż z nadzieją.

- Na pomoc! - odpowiada mi krzyk kobiety.



    Wszystko przebiegałoby w porządku, gdyby nie pewna osoba, którą poznaje bohater, a dokładnie doktor Dżuma. Sebastian nie do końca rozumie, o co mu chodzi, dopóki nie mdleje w swojej z powodu prezentu.

    Autor przedstawia bohatera, który z niewiadomego mu powodu codziennie umiera, aby ostatecznie obudzić się w ciele innej osoby, która przyjechała do rezydencji Blackheath. Jego zadaniem jest odkryć, kto stoi za morderstwem Evelyn Hardcastle i rozwiązanie zagadki podać doktorowi Dżumie.

    Wydawałoby się to zgoła proste, aczkolwiek w rezydencji znajdziemy wielu spiskowców, poznamy mnóstwo intryg i bez przerwy będziemy czuć aurę tajemniczości.


- Co pan ze sobą przyniósł? - pyta.

- Słucham?

- Ocknął się pan z jakimś słowem na ustach, co to było?

- Czy my się znamy? - Zaglądam przez drzwi do salonu w nadziej, że zobaczę któregoś z gości. Niestety, jesteśmy sami i z rosnącym niepokojem uświadamiam sobie, że pewnie o to mu właśnie chodziło.

- Ja pana znam - oświadcza przybysz. - Na razie tyle wystarczy. Proszę mi powiedzieć, co to było za słowo.

- Może zdejmie pan maskę, żebyśmy mogli porozmawiać twarzą w twarz - proponuję.

- Maską najmniej powinien się pan przejmować, doktorze Bell - replikuje. - Niech pan odpowie na pytanie.

Mimo, że nie padła żadna groźba, porcelanowy dziób tłumi jego głos, przez co każdemu zdaniu towarzyszy niski zwierzęcy pomruk.

- Anna - przyznaję, zaciskając dłoń na udzie, aby opanować dygot nogi.



    Przyznam szczerze wykreować tak wiele postaci i wczuć w nie głównego bohatera jest nie lada wyczynem. Turton odwalił kawał dobrej roboty.

    Od początku do końca sam starałem się z głównym bohaterem rozwiązać zagadkę, ale do końca nie wiedziałem, kto za tym stoi. Bardzo mnie to usatysfakcjonowało, ponieważ lepiej w takiej powieści nie domyślać się zakończenia już na samym początku.

    Jeśli chcecie się wgłębić we wszelkie spiski, poznać intrygujące postacie i bawić się do morderstwa to warto sięgnąć po tę książkę. Tylko uważajcie na Lokaja!

    A może czytaliście już tę pozycję? Z chęcią poznam wasze zdanie! Która postać was najbardziej zaintrygowała?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © maestro books , Blogger