sierpnia 26, 2021

Recenzja "Tkając świt" - Elizabeth Lim.

    Dzień dobry! Jak dobrze wiecie uwielbiam klimat starych czasów w Azji, a także bardzo lubię "Mulan". Z tego powodu stwierdziłem, że sięgnę po książkę Elizabeth Lim "Tkając świt" od wydawnictwa We Need YA.

    Najpierw przedstawię wam opis danej książki. Jeśli jednak nie chcecie sobie robić spoilerów możecie sobie go na spokojnie pominąć.



"Tkając świt" - Elizabeth Lim.

MAIA TAMARIN marzy o byciu najlepszą krawcową w kraju. Kiedy królewski posłaniec wzywa jej schorowanego ojca do wzięcia udziału w wielkim konkursie, Maia zajmuje jego miejsce, aby spełnić swoje marzenie i uratować rodzinę przed biedą. Wie, że może zginąć, jeśli ktoś odkryje jej sekret. Jest tylko jeden problem: Maia jest jedną z aż dwunastu krawców walczących o wysoką pozycję na dworze.

Konkurencja to jednak nie jedyna trudność, której musi stawić czoła. Dziewczyna obawia się, że jej sekret zostanie odkryty przez nadwornego magika Edana, którego przenikliwe oczy zdają się patrzeć prosto przez jej przebranie. Mimo wszystko Maia wyrusza w podróż do najdalszych zakątków królewsta, by szukać słońca, księżyca i gwiazd. Znajdzie tam o wiele więcej, niż kiedykolwiek mogła sobie wyobrazić.


    Autorka ma przyjemny styl pisania i spokojnie można wczuć się w klimat starych Chin i poznać Maię. Maia jest bardzo utalentowaną krawcową, która pomaga swojemu ojcu w prowadzeniu biznesu. Niestety podczas wojny nikt nie chce kupować, ani szyć, przez co nasza bohaterka wraz z rodziną mocno odczuwa brak pieniędzy, chociażby aby się wyżywić. Oprócz tego problemu niestety traci bardzo wiele w wojnie.


- Gapienie się na cesarza to przestępstwo grożące karą śmierci.

Zesztywniałam. Rozpoznałam ten głos. Zarumieniona oderwałam wzrok od cesarza Khanujina i obróciłam się do Lorda Czarodzieja.

Nosił elegancko zakasane rękawy, by eksponować długie, smukłe palce. W przeciwieństwie do powabnego, jasnego cesarza czarodziej był patykowaty i mroczny. Przynajmniej tym razem światło nie tańczyło w jego oczach, więc mogłam dostrzec, że tlą się na niebiesko niczym słabe płomienie. Zazwyczaj uwielbiałam niebieski - ale nie na nim.

- Zamknij usta, xitara - rzucił z uśmieszkiem. - Wyglądasz jakbyś szedł na rzeź.



    Pewnego dnia w pracowni krawieckiej pojawia się mężczyzna, który wzywa Babę na dwór królewski, żeby szył dla króla. Maia przejęta stanem ojca oraz swojego brata chce wybrać się za nich. Niestety uniemożliwia jej to fakt, że jest kobietą. A kobiety nie powinny w ten sposób pracować...

    Mimo wszystko Maia postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Szczerze bardzo jej kibicowałem ze względu na jej talent do szycia i to, że jednak chciała udowodnić, że pomimo, że jest kobietą to potrafi szyć lepiej, niż niejeden krawiec. Nawet jeśli robiła to,  udając swojego brata. Książka posiada pełen przepych, jeśli chodzi o fantastykę i te smaczki zdecydowanie pasują do tej historii.


- Podobno się zdenerwowałeś, kiedy zestrzeliła sokoły.

Uniósł brew.

- Rozmawiałaś z nią o mnie? - zapytał i zaśmiał się, widząc moje zakłopotanie. - Musisz uważać , bo wciąż się rumienisz, mistrzu Tamarinie.

- Sama o tobie wspominała - broniłam się.

- I czego jeszcze się o mnie dowiedziałaś?

- Niczego. Oprócz tego, że lubisz mnie torturować.

- Pomagam ci.

- Nie chcę twojej pomocy.

- Nawet z twoim małym zauroczeniem? - Oczy Edana zalśniły, tym razem zielone jak liście za nim.



    Historia jest naprawdę pięknie napisana i sam przeczytałem ją bardzo szybko, tak się wciągnąłem. Chciałbym się więcej rozpisać, opowiedzieć nieco więcej, ale wiem, że na pewno bym zaspoilerował. Chociaż może już mi się czymś udało, ale oby nie.

    Dodatkowo przyznam, że cała okładka jest naprawdę bardzo ładna. Chociaż szkoda, że nie została wydana w oryginalnej wersji.

    A wy czytaliście "Tkając świt"? Podobała się wam również? Ja czekam na drugą część!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © maestro books , Blogger