Na pewno większość z was słyszała o Achillesie. Każdy z nas przerabiał lektury w szkołach oraz historię Grecji, czy mity greckie. Jak do teraz pamiętam, gdy w szkole podstawowej mieliśmy za zadanie wybrać jeden mit, przeczytać go i potem opowiedzieć o nim na forum klasy. Osobiście nie przepadam, jako introwertyk, za wypowiadaniem się przed osobami, z którymi się uczę i nie mam jakiejś zażyłości. Mimo wszystko wybrałem sobie mit. Był to mit "Nić Ariadny" i nie miałem problemu, żeby go przedstawić. Przede wszystkim bardzo interesowały mnie mity greckie. W szkole rozmawialiśmy, zapewne jak większość z was, o Dedalu i Ikarze, o bogach olimpijskich, o Hadesie, przerabialiśmy różne antyczne dzieła, czy to wykonanie kolumn, waz, posągów. To wszystko było dla mnie bardzo ciekawe i jak za lekturami nie przepadałem to "Iliadę" Homera przeczytałem i pomimo, że nie do końca Odyseusz przypadł mi do gustu to jednak pozycja mi się podobała. Było to dobre lata temu i oczywiście większości rzeczy nie pamiętam z tej książki, ale zachwyt do antycznych rzeczy, czy historii Grecji pozostał. Słysząc, że znów zostanie opublikowana książka "Pieśń o Achillesie" myślałem sobie, że muszę ją mieć, ponieważ kiedyś miesiącami szukałem tej starej wersji. Tym razem udało się i jestem bardzo zadowolony.
Przedstawię wam najpierw opis tej książki, jeśli o niej jeszcze nie słyszeliście:
"Pieśń o Achillesie" - Madeline Miller.
Tacy powinni być synowie Grecji. Tacy jak Achilles - zwinni, szybcy, silni i niepokonani. Już kiedy był dzieckiem, mówiono, że zostanie najpotężniejszym wojownikiem, jakiego nosiła helleńska ziemia. Ludzie nie wiedzieli jednak, że choć według słów proroctwa jego sława będzie wieczna, to życie - krótkie. O sam też o tym nie wiedział. I nie dbał ani o zaszczyty, ani o powinność wobec ojczyzny.
Los zetknął Achillesa z godnym pogardy wygnańcem, którego wyrzekł się własny ojciec. Patroklosowi - bo tak było mu na imię - brakowało tego wszystkiego, co miał książęcy syn. A jednak pewnego dnia zadzierzgnęła się między nimi nić niezwykłej przyjaźni.
Kiedy po latach Grecję obiega wieść o porwaniu do Troi pięknej Heleny, los nieuchronnie pcha Achillesa i Patroklosa w ogień walk. Wtedy wychodzi na jaw, że według proroctwa Achilles będzie musiał postrradać życie ku chwale ojczyzny. Jest jednak jeszcze jedna część przepowiedni, w której Patroklos dostrzega cień nadziei na ocalenie przyjaciela i którą zamierza wykorzystać. Ale nawet najsilniejsza miłość i poświęcenie nie są w stanie wygrać z wszechmocnym przeznaczeniem...
Ostatnia część Iliady, która tak naprawdę powinna być pierwszą.
Osobiście uważam, że sam opis dużo zdradza, ale niestety tak większość opisów w książkach wygląda. Jak krótkie streszczenie, ale nie przejmujmy się. Tak naprawdę książka jest napisana pięknym językiem i wręcz można się zapaść w cudownej Grecji, między drzewami oliwnymi, pod ciepłymi promieniami słońca, zajadając soczyste figi i upajając się przyjemnymi chwilami.
Błyskawicznym ruchem przerzucił mnie pod siebie, przycisnął kolanami do ziemi. Dyszałem wściekły, ale dziwnie zadowolony.
- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś walczył tak jak ty. - To było wyznanie albo zarzut, albo jedno i drugie.
- Niewiele widziałeś - odparł.
Żachnąłem się mimo jego łagodnego tonu.
- Dobrze wiesz, o czym mówię.
Jego oczy były nieprzeniknione. Nad nami szemrały niedojrzałe oliwki.
- Być może - przyznał. - O czym mówisz?
Szarpnąłem się mocno i w końcu mnie puścił. Usiedliśmy, obaj w przylepionych do pleców brudnych tunikach.
- O tym, że... - Urwałem. Coś we mnie zebrało, ta znajoma gorączka gniewu i zazdrości, gwałtowna jak iskra. Ale gorzkie słowa umarły, ledwie przyszły mi na myśl. - Że nie ma drugiego takiego jak ty.
Patrzył na mnie chwilę w milczeniu.
- A więc...?
Sposób, w jaki to wypowiedział, zgasił we mnie resztki gniewu. Miałem tę zadrę, kiedyś. Ale kimże byłem teraz, żeby zazdrościć czegoś takiego?
Uśmiechnął się, jakby czytał w moich myślach, i twarz miał niczym słońce.
Książka wbrew pozorom nie jest napisana od strony Achillesa. Narrację prowadzi Patroklos, którego już od początku bardzo polubiłem. Nie był zdany na łaski swojego ojca, więc ostatecznie został wygnany przez straszną zbrodnię, której dokonał, a właściwie przez głupi przypadek. Patroklos jest naprawdę miłym chłopakiem, nieco zagubionym, który nie ma do końca pojęcia, co ma robić w swoim życiu, szczególnie, gdy dostaje się do pałacu Peleusa we Ftyi. Peleus jak się okazuje jest ojcem Achillesa, a jego matką jest boginka morska Tetyda. Patroklos poznaje Achillesa, którego wcześniej widział zaledwie przez chwilę jakiś czas wcześniej. Achilles nie rozpoznaje go i nie zwraca na niego zbytniej uwagi na początku, a zwykle przesiaduje z innymi wygnanymi z pałaców chłopcami.
Pewnego dnia jednak zostają razem sam na sam i wtedy zaczyna się rodzić przyjaźń. Patroklos nie odstępuje Achillesa na krok, a Achilles nie odstępuje Patroklosa. Poznają się bardziej, aż oboje zaczynają pragnąć czegoś więcej.
- Ojcze, przyszedłem prosić cię o wybaczenie.
- Ach, tak? - Peleus uniósł brew. - Mów zatem.
Z miejsca, w którym stałem jego twarz wydawała się zimna i zdradzała niezadowolenie. Ogarnął mnie strach. Zjawiliśmy się nieproszeni. Achilles nawet nie zapukał.
- Zabrałem Patroklosa z jego ćwiczeń.
Moje imię w jego ustach zabrzmiało tak obco, że ledwie je rozpoznałem.
Stary król ściągnął mocno brwi.
- Kogo? - spytał.
- Menojtiadesa - odparł Achilles. - Syna Menojtiosa.
- Aha... - Peleus powiódł wzrokiem przez dywan do miejsca, w którym stałem, robiąc wszystko, żeby się nie poruszyć. - No tak, chłopiec, którego mistrz walki chce wychłostać.
- Tak. Ale to nie jego wina. Zapomniałem powiedzieć, że chciałbym go za towarzysza.
Użył słowa therapon. Towarzysz broni oddany księciu poprzez śluby krwi i miłość. Na wojnie ci ludzie służyli mu za straż honorową, a w czasie pokoju za najbliższych doradców. To była bardzo zaszczytna godność, jeszcze jeden powód, dla którego chłopcy tańczyli wokół syna Peleusa: każdy liczył, że zostanie wybrany.
Trudno mi opisać emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania książki, ponieważ wahały się one mocno od początku do końca. Od pierwszego spotkania, przez granie na lutni, walki na miecz, wspólne posiłki w jadani, nauki u centaura Chirona, momenty w jaskini z różowego kwarcu, podróże, a ostatecznie Troję.
Autorka powoli umacniała więź naszych bohaterów przez całą książkę, jak sama pisała, bazując na naukach mistrzów kultury antycznej, a jej pisanie zajęło dziesięć lat. Te dziesięć lat zamknąłem w dwóch wieczorach czytania i wcale nie żałuję. Mógłbym przeczytać tę książkę wiele razy i zapewne czuć bez przerwy niedosyt.
W dzień jego szesnastych urodzin obudziłem się wcześniej niż zwykle. Na przeciwległym stoku Pelionu Chiron pokazał mi drzewo z dojrzewającymi figami, pierwszymi w sezonie. Centaur zapewnił mnie, że Achilles o tym nie wie. Doglądałem ich przez wiele dni. Twarde zielone owoce pęczniały i były coraz ciemniejsze, a teraz miałem ich nazrywać dla niego na śniadanie.
To nie był mój jedyny prezent. Znalazłem kawałek sezonowanego jesionu i w tajemnicy zacząłem w nim rzeźbić. Po ponad dwóch miesiącach wyłonił się kształt - chłopiec grający na lirze, z głową uniesioną w niebo, z otwartymi ustami, jakby śpiewał. Idąc teraz po figi, miałem figurkę przy sobie.
Owoce na drzewie były pięknie i duże, miąższ poddawał się moim palcom - dwa dni później i byłyby przejrzałe. Zebrałem je do wyrzeźbionej w drewnie misy i ostrożnie zaniosłem do pieczary.
Achilles siedział z Chironem na polanie, u jego stóp spoczywała nieotwarta skrzynia od Peleusa. Widziałem, jak jego oczy stają się okrągłe, kiedy spostrzegł figi. Zerwał się na nogi i łapczywie sięgnął do misy, jeszcze nim zdążyłem ją przy nim postawić. Najedliśmy się do przesytu i po figach zostały nam lepkie od słodkości palce i brody. (...)
Chiron też przygotował prezenty - laskę wędrowną i nowy podręczny nóż. I na sam koniec dałem Achillesowi figurkę. Obejrzał ją dokładnie, wodząc czubkami palców po śladach mojego noża.
- To jesteś ty - powiedziałem, uśmiechając się głupkowato.
Podniósł oczy i zobaczyłem w nich błysk radości.
- Wiem - odparł.
Polecam wam ją serdecznie i jak już mówiłem jest ona na pierwszym miejscu wśród moich przeczytanych książek w tym roku, więc warto.
A czy wy czytaliście "Pieśń o Achillesie"? A może wpadła wam w ręce pierwotna wersja "Achilles w pułapce przeznaczenia"? Czekam na wasze komentarze i opinie! A jeśli jeszcze nie czytaliście to czas, żeby wybrać się do księgarni, bądź najbliższej biblioteki po tę pozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz