stycznia 06, 2022

Recenzja "Klątwiarze" - Holly Black.

Recenzja "Klątwiarze" - Holly Black.

     Dzień dobry w kolejny czwartek! Tak jak zapowiadałem wcześniej dzisiaj przychodzę do was z recenzją "Klątwiarzy" autorstwa Holly Black! Książka została wydana jako jednotomowiec (z trzech książek) przez wydawnictwo Jaguar! "Klątwiarzy" otrzymałem od wydawnictwa Jaguar, ponieważ poszukiwali recenzentów, a ja zgłosiłem się z chęcią zrecenzowania tej książki. Wcześniej czytałem na legimi książki Holly Black, trylogię zaczynającą się od "Okrutnego księcia" i bardzo spodobał mi się styl autorki. Opisałbym go jako bardzo łatwy w odbiorze, lekki, ale również ma w sobie najważniejsze rzeczy, jakie musimy wiedzieć o stworzonym przez nią świecie.

     Zanim przejdę do pełnej recenzji książki, przedstawię najpierw wam jej opis



"Klątwiarze: Biały kot. Czerwona rękawiczka. Czarne serce" - Holly Black. 


Cassel Sharpe pochodzi z rodziny KLĄTWIARZY – ludzi, którzy posiadają niezwykłą moc zmieniania ludzkich emocji, wspomnień i kształtów, a także odwracania czyjegoś szczęśliwego losu za pomocą najdelikatniejszego muśnięcia dłoni. Ponieważ praca z klątwami jest nielegalna, są także przestępcami. Wielu klątwiarzy schodzi na złą drogę, zostając gangsterami i oszustami, ale nie Cassel. Cassel nie ma magicznych zdolności, przez co jest skazany na los outsidera i byłby pewnie zwyczajnym dzieciakiem w pokręconej rodzince, gdyby nie pewien drobny szczegół… Trzy lata temu zabił swoją przyjaciółkę, Lilę.

Chłopak dba o pozory normalności, wtapiając się w tłum, ale jego starannie budowana fasada zaczyna się kruszyć, gdy traci kontrolę i lunatykuje we śnie, napędzany przerażającymi snami o białym kocie, który ma mu coś do powiedzenia. Zauważa też inne niepokojące rzeczy, takie jak dziwne zachowanie starszych braci, którzy mają przed nim tajemnice. Gdy Cassel zaczyna podejrzewać, że jest nieświadomym pionkiem w wielkiej przestępczej grze, za wszelką cenę chce odzyskać przeszłość, by poznać prawdę o sobie i przechytrzyć oszustów. 


 


   Nim zgłosiłem się, żeby zostać recenzentem tej książki, przyciągnęła mnie ona swoją tajemniczą okładką. Poza tym Holly Black w mroczniejszej odsłonie? Pomyślałem, a raz kozia śmierć spróbuję, zgłoszę się, a tu proszę udało się! Bardzo dziękuję wydawnictwu Jaguar za egzemplarz, bo jest to znakomita książka! 


Nie podglądać - mówię do nich wszystkich w myśli, po czym chlastam ostrzem nogę.

Idzie to tak łatwo i sprawia tak mało bólu, że aż się niepokoję. Czuję tylko jakby ukąszenie i przez nogę przechodzi dziwny chłód. Nawet moja skóra daje się na to nabrać, bo w pierwszej chwili tylko kreska pojawia się na łydce w miejscu, gdzie się rozstępuje ciało. Potem jednak tryska krew, najpierw jest jej tylko trochę, później się leje na dobre.

Ból się zaczyna, kiedy wpycham tam kamyki. Mam wrażenie, jakbym sam siebie obdzierał ze skóry, po jednym kamieniu za każdy rok bycia mordercą. 



     Bardzo doceniam sam fakt, że książka nie jest podzielona na części, tylko jest jedną całością. Fakt trochę ciężko się ją trzyma ze względu na wagę, ale warto! Sam częściowo ją czytałem także na czytniku, bo gdy już nie miałem siły jej trzymać w ręce to zżerała mnie ciekawość, co się stanie dalej!

     Od pierwszych stron już polubiłem Cassela za jego znakomite poczucie humoru i to co robił, aż nie zszokowałem się informacją, że zabił swoją przyjaciółkę Lilę. Szokujące i to jeszcze na kilku pierwszych stronach!

     Holly Black stworzyła bardzo oryginalne postacie. Jedne się lubi bardziej, drugie mniej, ale wiadomo w książkach zawsze znajdzie się ta zła strona, gdzie ktoś denerwuje głównego bohatera, ale też i nas. To, ile ona włożyła w stworzenie takiego świata to jest znakomita rzecz naprawdę! Jesteśmy aktualnie w dobie koronawirusa, gdzie wymaga się od nas noszenia maseczek, a w książce Black stworzyła nakaz noszenia rękawiczek przez wszystkich, który został nałożony odgórnie. Te rękawiczki miały chronić innych od działania klątwiarzy, którzy przez zwyczajny dotyk dłoni mogli komuś usunąć pamięć, czy chociażby coś złamać. Podziwiam również mamę Cassela, która jako znakomita emoterka potrafiła to obejść, robiąc dziurki na palcach rękawiczek w ten sposób, żeby dotknąć skóry innych i nikt by się nie zorientował. Znakomite! 


Podchodzę do fotela. Stoi sobie przykryty musztardową tkaniną i wygląda jak całkowicie zwyczajny fotel klubowy, nie licząc nóżek, które, gdyby się lepiej przyjrzeć, są naprawdę ohydne. Zawsze myślałem, że zrobiono je w kształcie szponów trzymających malowane kule i na pierwszy rzut oka tak właśnie wyglądają, ale przy bliższych oględzinach widać, że te szpony to tak naprawdę ludzkie dłonie podkurczone do środka i wsparte na knykciach.

Przechodzi mnie dreszcz. 


     Od początku do końca cała historia została przeprowadzona w bardzo interesujący sposób. Nie było momentów, gdzie mógłbym się nudzić, a za to były chwile, kiedy mocno się zaskakiwałem najróżniejszymi odkryciami.

     Książkę pochłonąłem tak naprawdę w kilka dni, a jak już zasiadałem do czytania jej to czytałem ją po kilka godzin z małymi przerwami. "Klątwiarze" zaskakują nawet na ostatnich stronach i przyznam szczerze jest to jedna z najlepszych książek, jakie czytałem w 2021 roku, a zdążyłem ją przeczytać w ostatnich dniach! Jeśli jeszcze jej nie macie na swoich półkach to polecam się w nią zaopatrzyć! Z czystym sercem mogę wam ją polecić, jeśli uwielbiacie intrygi, fantastykę i mnóstwo emocji!

     A może czytaliście już "Klątwiarzy"? Jeśli tak to podzielcie się swoją opinią!


stycznia 02, 2022

Podsumowanie roczne 2021.

Podsumowanie roczne 2021.

     Witam was serdecznie w roku 2022! Przyszedł ten czas, kiedy w końcu mogę podsumować cały rok czytelniczy 2021 i przyznam szczerze jak patrzę, gdzie byłem w zeszłym roku, a teraz to widzę jednak duży progres. Bardzo mnie to satysfakcjonuje.

      Zaczynając zeszły rok na bookstagramie byłem jednak nadal nowicjuszem, który starał się znaleźć złoty środek. Dodawałem recenzje książek tylko w postach na instagramie, dodawałem posty raz na tydzień, albo nagle trzy razy w tygodniu i nie miałem wyrobionych nawyków, co do postowania. Przez to wszystko się gubiłem, moje posty nie miały spójnej całości, a ja nie miałem konkretnych pomysłów, żeby trzymało się to wszystko tak zwanej kupy.

    Dopiero z czasem zacząłem organizować dodawanie postów i teraz jak dobrze wiecie pojawiają się w każdy wtorek, czwartek i niedzielę. Podczas robienia zdjęć staram się, żeby tworzyły spójną całość, a następnie tworzę z nich gridy przed dodaniem w Photoshopie. W ten sposób całość wygląda dla mnie satysfakcjonująco.


    W kwietniu zeszłego roku udało mi się otworzyć tutaj bloga i bardzo mnie cieszy, że to zrobiłem. Od tego czasu mogę wam przekazać znacznie więcej od siebie, rozlewając swoje myśli w postach. Myślę, że była to jedna z najlepszych decyzji w zeszłym roku. Przez ten czas dodałem 31 postów, głównie recenzje książkowe, ale również podsumowania czytelnicze, polecenia książkowe oraz posty o języku koreańskim. W tym roku na pewno tych postów będzie więcej, a to pierwszy z nich! Wyjątkowo nie w czwartek, a w niedzielę!

    Bookstagram w zeszłym roku zaczynałem z liczbą postów 54 oraz 608 obserwujących. Rok 2021 zakańczam z liczbą 194 postów i 814 obserwujących. Największą różnicę widzę w liczbie postów i jestem zadowolony z tego, ile wkładam pracy w ten bookstagram. W roku 2022 postaram się zwiększyć ilość obserwacji, ponieważ chciałbym docierać do jak największej liczby osób i móc stwarzać z wami wspaniałą społeczność. Zobaczymy, jak to będzie! Już mam trochę pomysłów!


    W roku 2020 przeczytałem dokładnie 23 książki, stawiając sobie, że przeczytam 6 książek po kilkuletniej przerwie w czytaniu książek. W 2021 postawiłem sobie poprzeczkę, że przeczytam 30 książek pomiędzy uczelnią i pracą. W tym roku udało mi się przeczytać dokładnie 48 książek! Jestem bardzo zadowolony z tej liczby, a ten rok jest pierwszym w całym moim życiu, gdzie przeczytałem tyle książek. Jestem z siebie bardzo dumny. W 2022 roku lecę na pewno po więcej! Tym razem postawiłem sobie, że przeczytam 50 książek i mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć ten cel. Podsumowując rok 2020 udało mi się razem przeczytać 21 904 stron.

    Kolejno przeczytałem w roku 2021 te książki:

~ "Słońce w mroku" - Stephenie Meyer,

~ "Sfora" - Przemysław Piotrowski,

~ "Cherub" - Przemysław Piotrowski,

~ "Republika smoka" - R.F. Kuang,

~ "Gambit królowej" - Walter Tevis,

~ "Masa o porachunkach polskiej mafii" - Artur Górski,

~ "Nasz ostatni dzień" - Adam Silvera,

~ "Wampiry z Morganville" księga 1 - Rachel Caine,

~ "Wampiry z Morganville" księga 2 - Rachel Caine,

~ "Wampiry z Morganville" księga 3 - Rachel Caine,

~ "Wampiry z Morganville" księga 4 - Rachel Caine,

~ "Wampiry z Morganville" księga 5 - Rachel Caine,

~ "Wampiry z Morganville" księga 6 - Rachel Caine,

~ "Pragnienie" - Jo Nesbo,

~ "Wampiry z Morganville" księga 7 - Rachel Caine,

~ "Wampiry z Morganville" księga 8 - Rachel Caine,

~ "Znękany. Przypadek Maurice'a Theriaulta" - Ed i Lorraine Warren,

~ "Okrutny książę" - Holly Black,

~ "Człowiek nietoperz" - Jo Nesbo,

~ "Zły król" - Holly Black,

~ "To" - Stephen King,

~ "Królowa niczego" - Holly Black,

~ "Dlaczego król elfów nie znosił baśni" - Holly Black,

~ "Zbaw nas ode złego" - Ewa Pirce,

~ "Demon i mroczna toń" - Stuart Turton,

~ "Polowanie na psy" - Mieczysław Gorzka,

~ "Syn nieskończoności" - Adam Silvera,

~ "Bezgwiezdne morze" - Erin Morgenstern,

~ Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" - Stuart Turton,

~ "Pod kluczem" - Ruth Ware,

~ "Tkając świt" - Elizabeth Lim,

~ "Płonący bóg" - R.F. Kuang,

~ "Siostra gwiazd" - Marah Woolf,

~ "Białe kości" - Graham Masterton,

~ "Gęstsza od krwi" - Mike Omer,

~ "Pełnik" - Anna Lewicka,

~ "Upadłe anioły" - Graham Masterton,

~ "Czerwone światło hańby" - Graham Masterton,

~ "Pieśń o Achillesie" - Madeline Miller,

~ "Uznani za zmarłych" - Graham Masterton,

~ "Siostry krwi" - Graham Masterton,

~ "Pogrzebani" - Graham Masterton,

~ "Koniec. Baśń o mieście, w którym zawsze pada deszcz i skończył się świat." - Bartłomiej Grubich,

~ "Martwi za życia" - Graham Masterton,

~ "Obecność. Historia opętania" - Ed i Lorraine Warren,

~ "Siostra księżyca" - Marah Woolf,

~ "Dziewięć" - Mieczysław Gorzka,

~ "Klątwiarze. Biały kot. Czerwona rękawiczka. Czarne serce." - Holly Black.



    Są to wszystkie 48 książek, które przeczytałem w tym roku i jestem bardzo zadowolony z ich ilości. Jedne bardziej mi się spodobały, niż inne, a przy niektórych szczególnie się męczyłem podczas czytania. Na pewno moje top książki to: "Płonący bóg", "Pieśń o Ahillesie", seria z Katie Maguire Grahama Mastertona, "Siostra księżyca", "Dziewięć", "Klątwiarze". Książki, które zaś nie zdobyły aż tak mojej sympatii to: "Nasz ostatni dzień", "Zbaw nas ode złego", "Pod kluczem", "Koniec.". Jeśli jakaś książka nie znalazła się w tych dopiero wymienionych to na pewno bardziej mi się spodobała. A jeśli chcecie mnie na bieżąco obserwować podczas czytelnictwa to zapraszam was na moje goodreads, albo lubimyczytać (@paperalcohol).

    Myślę, że ten rok musi mieć jeszcze więcej zmian, niż ten wcześniejszy. Mam trochę planów, nie tylko, co do planów czytelniczych, ale i także do mojego całego życia. Oby wszystko się ułożyło.

    A jak wam minął rok 2021? Ile przeczytaliście książek? Które najbardziej wam się spodobały?

grudnia 30, 2021

Recenzja "Dziewięć" - Mieczysław Gorzka.

Recenzja "Dziewięć" - Mieczysław Gorzka.

     Witam was serdecznie w kolejny czwartek. Dzisiaj przychodzę do was z ostatnio przeczytaną przeze mnie książką, czyli z "Dziewięć" autorstwa pana Mieczysława Gorzki. Książka jest drugą z trylogii "Wściekłe psy" i jest powiązana z trylogią "Cienie Przeszłości", którą autor wprowadził nas do świata komisarza Marcina Zakrzewskiego (aktualnie już po awansie - nadkomisarza). Wszystkie książki zostały wydane przez wydawnictwo Bukowy Las. Jako ciekawostka - jest to wydawnictwo, które pozwoliło autorowi wydać książki bez ingerencji w treść. Wcześniejsze wydawnictwo, do którego autor wysyłał swoje propozycje wydawnicze dało mu poprawione wersje, aczkolwiek autorowi nie spodobały się pousuwane i pozmieniane sceny. Na szczęście udało się je wydać w Bukowym Lesie i mamy aktualnie jedne z najlepiej sprzedających się kryminałów na polskim rynku wydawniczym.

    Zanim przedstawię wam moją rozbudowaną recenzję przejdę do opisu "Dziewięć":



"Dziewięć" - Mieczysław Gorzka.

Porwana zostaje Karolina, nastoletnia córka znanej wrocławskiej milionerki Doroty Nowackiej, która wynajmuje do pomocy agencję detektywistyczną Adama Markiewicza i ze znanych tylko sobie powodów nie chce współpracować z policją. Prywatnie prosi o pomoc swojego dawnego przyjaciela ze studiów nadkomisarza Marcina Zakrzewskiego. Ten odmawia, ale dręczony wyrzutami sumienia zaczyna interesować się porwaniem. Bardzo szybko odkrywa całą skomplikowaną siatkę podejrzanych powiązań Nowackiej, nieczystą grę policji, niezbyt przejrzyste motywacje i podejrzane interesy Markiewicza. Wkrótce dochodzi do wniosku, że jest jedyną osobą, której naprawdę zależy na uratowaniu Karoliny.

Równocześnie odkrywa, że okoliczności porwania dziewczyny są dokładnie takie same jak te sprzed ośmiu lat, kiedy na Dolnym Śląsku grasował zabójca nastolatek. Tylko że tamta sprawa została przez policję rozwiązana. Czy jednak na pewno? W miarę zapoznawania się ze szczegółami tamtego śledztwa Zakrzewski ma coraz większe wątpliwości.

Tymczasem czas płynie nieubłagalnie. Czy uda mu się odnaleźć sprawców porwania i ocalić Karolinę?



    Każdy, kto obserwuje mnie na instagramie (klik) dobrze wie, że ta pozycja wywarła na mnie duże wrażenie i bardzo mi się podobała. Ledwo autor dał znać na facebooku, że do Świata Książki trafią książki w twardej oprawie z jego autografem - wiedziałem, że muszę ją mieć. Zamówiłem i otrzymałem ją ledwo po premierze. Okładka jest bardzo dobrze zaprojektowana i podczas czytania nie było żadnych problemów. Nie brudzi się, ani nie niszczy. Przyznam szczerze każda z książek pana Mieczysława została bardzo dobrze wydana przez wydawnictwo i nie mam im nic do zarzucenia.


    Zanim zacząłem czytać pozycję bałem się trochę, po wpisie autora, że Zakrzewski musi trochę odpocząć, że niewiele go będzie w książce, ale byłem pozytywnie zaskoczony. Książka już od początku nabiera idealnego tempa i wkręciłem się w sprawy prowadzone przez naszego nadkomisarza. Często jak czytam serie jest tak, że autorzy nie potrafią utrzymać tego samego poziomu, ale u pana Gorzki dobrze wiem, że tak w ogóle się nie stanie. Książki od początku do końca trzymają ten sam wysoki poziom i przyznam szczerze, że kupuję książki tego autora w ciemno ledwo wyjdą, bo wiem, że nigdy się nie zawiodę.


Majer długo i wyjątkowo dokładnie skręcał kolejnego papierosa. Wreszcie poślinił rąbek bibułki, skleił obie krawędzie i włożył skręta do ust. Długo nie zapalał.

- Popełniłem błąd i teraz żałuję - przyznał. - Gówno wiedzieliście, w co się pakujecie. Powinienem spotkać się z tobą gdzieś na osobności, gdzie nie dosięgłyby nas żadne wścibskie uszy, i cię ostrzec, ale trochę was zlekceważyłem.



    "Dziewięć" wprowadza nas w zagmatwane śledztwo, do którego mi samemu było ciężko dojść, kto w końcu porwał Karolinę, albo dlaczego później nastąpiły dane sytuacje. Często zatrzymywałem się podczas czytania, mając mętlik w głowie i próbując zakodować daną informację, żeby jak najszybciej dojść, do tego wszystkiego. Udało mi się dopiero, gdy Zakrzewski mi pomógł, ale osobiście bardzo mi się podoba, gdy praktycznie do końca czytelnik nie spodziewa się tego, co się właśnie stanie. Nie mówiąc już o zakończeniu, które wręcz wbiło mnie w fotel. Na pewno wam nic nie zdradzę, bo sami musicie do wszystkiego dojść sami... Aczkolwiek na pewno wam bardzo polecam!


- No nie spodziewałem się po Adamie takich fajerwerków. - Lipski pokręcił głową. - Widać pali mu się pod dupą. Ile ma wynieść okup?

- Pięć milionów euro.

Policjant gwizdnął przeciągle.

- Faktycznie, jest o co się bić. - Na jego twarzy pojawił się nagle tajemniczy uśmiech.

- Tylko że są niespodziewane problemy - dodał szybko Chudy.

- Jakie?

- Nie mam dziewczyny.

- Jak to, kurwa, nie masz? - Lipski wybałuszył na niego oczy. - Udusiłeś ją przez przypadek?



    Na następną część "Wściekłych psów" jak autor potwierdził będziemy musieli dłużej poczekać, ponieważ sam musi odpocząć na chwilę od nadkomisarza Zakrzewskiego. Na szczęście pomiędzy dostaniemy od niego nową odsłonę jego pióra. Wręcz nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co dla nas przygotował pan Mieczysław!

    A czy wy czytaliście już "Dziewięć"? Jakie macie wrażenia po przeczytaniu książki? Dajcie znać w komentarzu!

grudnia 02, 2021

Recenzja "Siostra księżyca" - Marah Woolf.

Recenzja "Siostra księżyca" - Marah Woolf.

    Dzień dobry! Kolejny czwartek właśnie nadszedł i  pora na recenzję kolejnej książki. Tym razem padło na drugą część trylogii "Trzy czarownice", czyli "Siostra księżyca" autorstwa Marah Woolf. Książki są wydawane w Polsce przez wydawnictwo Jaguar. Pierwszą część trylogii, czyli "Siostrę gwiazd" przeczytałem na początku sierpnia i bardzo dobrze mi się ją czytało. Same okładki tej trylogii od razu przyciągają. Bardzo mi się podobają te kolory.


     Zanim przejdę do dalszej recenzji przedstawię wam najpierw opis książki z tyłu. Jeśli jednak nie czytaliście pierwszej części to nie polecam czytać dalej recenzji, ponieważ możliwe, że wam coś zaspoileruję, a tego bym nie chciał.


"Siostra księżyca" - Marah Woolf.


Okrutny władca demonów więzi w swoim zamku trzy siostry, młode czarownice. Chce dzięki nim zyskać nieograniczoną władzę. Tajemniczy więzień, przetrzymywany w lochach, może pokrzyżować jego zamiary. Niegodziwa księżniczka snuje sieć dworskich intryg. Demony, Loża i Kongregacja budują własny plan, który ma ocalić ludzkość. Starcie świata demonów ze światem bogiń. Która moc będzie silniejsza?

     Narracja prowadzona jest tak samo jak w pierwszej części, czyli przez Vianne jedną ze sióstr, którą dawniej ukąsiła sylfida. Niestety na początku książki rozpoczyna się walka między demonami i Lożą,w której uczestniczą także siostry. Nie wyszła ona im tak jak oczekiwały i ostatecznie znalazły się uwięzione w zamku Regulusa - króla demonów. Mają postawione ultimatum, albo urodzą dzieci demonom, albo Vianne znajdzie przedmioty czarnomagiczne i przyniesie je Regulusowi, a wtedy zostaną zwolnione. Czy Vianne uda się znaleźć przedmioty czarnomagiczne? Czy Regulus wywiąże się z umowy? Czy Aarvand nie pokrzyżuje ich wszystkich planów? A może to będzie tajemniczy więzień, którego Regulus przetrzymuje w lochach?

- Zamknij oczy - polecił. - Kiedy czujesz przeciwnika, nie musisz go widzieć. Sięgnij po magię.
Choć to zupełnie bez sensu, nie byłam w stanie zapanować nad fascynacją, która mnie ogarnęła. Miałam wrażenie, że stajemy się jednością. Kiedy Aarvand nagle mnie puścił, zrobiło mi się zimno. Usiłowałam sama obracać kijem z tą samą płynnością, ale nie potrafiłam osiągnąć efektu jego wieloletnich ćwiczeń i samokontroli.
- Nie umiem. - Zrezygnowana opuściłam drąg.



     Druga część trylogii jest napisana równie przyjemnym stylem, co pierwsza. Marah Woolf stworzyła świat, do którego warto wracać. W tekście znajdują się również inkantacje magiczne, które używają czarownice, dzięki czemu otoczka magiczna wydaje się jeszcze bardziej naturalna. Pomiędzy stronicami znajdziemy także rysunki głównych postaci, które wyglądają cudownie. Na skrzydełkach okładki, znajdują się opis autorki oraz magiczne zioła i ich zastosowanie. A na samym końcu jest przepis na olejek leczniczy. Sam nie próbowałem, ale może ktoś już ma za sobą stworzenie go. Jeśli tak to podzielcie się w komentarzach efektami!


Czy on mówi poważnie?
- Porodu nie przeżyła ani matka Merlina, ani matka Uthera Pendragona - odezwał się w końcu Ezra. - Twój plan nigdy się nie powiedzie.
Regulus uśmiechnął się.
- Przede wszystkim chodzi nam o potomstwo, nie o matki. Dobrze zajmiemy się dziećmi. Nie musicie się martwić.


     W historię szybko się wciągnąłem i praktycznie ją pochłonąłem. Kilka postaci mocno mnie denerwowało. Szczególnie Regulus i jego świta, a także w pewnym momencie też Ezra. Nie wiem jak was, ale mnie jego postać z rozdziału na rozdział coraz bardziej była niepotrzebna. A z drugiej strony bardzo przypadł mi do gustu jeden demon, ale aż tak nie będę wchodzić w spoilery, żeby co więcej mówić, haha.

     A wy czytaliście już "Siostrę księżyca"? Czekacie na "Siostrę nocy"?

listopada 25, 2021

Recenzja "Obecność" - Ed i Lorraine Warren

Recenzja "Obecność" - Ed i Lorraine Warren

     Dzień dobry w kolejny czwartek! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją kolejnej książki z serii o Warrenach, czyli "Obecność" od Wydawnictwa Replika. Niech was nie zmyli tytuł (tak jak mnie), ponieważ nie jest to historia, na której bazuje wersja filmowa, niestety. Uważam, że danie tytułu "Obecność" i napisanie u góry okładki, że Warrenowie są znani z filmów takich jak "Obecność" i "Annabelle" jest grubą pomyłką. Sam jak czytam serię to nie czytam opisów z tyłu okładki, żeby nie robić sobie spoilerów, a jednak trzeba było. Książka nie ma nic wspólnego z "Obecnością", którą widzieliśmy na ekranach kin. 



     Zanim jednak wniknę w to, co się dzieje w środku... Przedstawię wam opis, znajdujący się na tyle okładki. 


"Obecność" - Ed i Lorraine Warren. 


Bill Ramsey bawił się w ogródku, kiedy nagle poczuł przenikliwy chłód, a jego nos wypełnił się nieznośnym mdłym zapachem. Ogarnęła go niewytłumaczalna agresja, zaczął gryźć drucianą siatkę ogrodzenia i wyrywać ją z ziemi. Po tym incydencie życie Ramseya wróciło do normy. Minęło wiele lat, w trakcie których założył rodzinę. Wtedy ataki powróciły.

Kilka razy trafiał do szpitala, gdzie nieludzko warczał i zachowywał się jak zwierzę. Zmieniła się jego mimika i postawa ciała. Zaczął miewać koszmary. Twierdził, że został opętany przez demona.

Sprawą zainteresowali się Ed i Lorraine Warrenowie, którzy wraz z biskupem Robertem McKenną rozpoczęli rytuał egzorcyzmów… Bardzo szybko zrozumieli, że to najdziwniejszy i zarazem najbardziej nietypowy przypadek, z jakim się zetknęli. 


     Jak już widać z opisu jest to kompletnie inna sprawa, którą zajmowali się Warrenowie. Złe sytuacje dotykają Billa Ramseya od samego dzieciństwa. Myślał w pewnym momencie, że to się skończyło, aż pewnego razu nie zaatakował swoich znajomych w samochodzie. Nie pamięta tego, co robi, ani nie panuje nad swoim ciałem. Budzi się w szpitalach i nie wie, co się dzieje, a lekarze chcą go wysłać do psychiatryka. Billowi oczywiście to nie odpowiada, bo jak sam mówi znajomi by źle na niego patrzyli, albo nie zniósłby otoczenia przez obłąkanych. 



     Książka jak reszta z serii trzyma klimat, a dodatkowo posiada różne zdjęcia ze sprawy likantropii, innymi słowy bycia wilkołakiem. Ale czy Bill Ramsey był wilkołakiem? Czy został opętany przez wilkołaka? Jak do tego doszło? 


     Przez większość książki czekałem, aż się zjawi sławetne małżeństwo demonologów i przyjemnie za każdym razem w serii ich zobaczyć. Jeśli podobały się wam książki z serii to i ta się wam spodoba. Jedyne co to nie nastawiajcie się, że to będzie sprawa z filmu "The Conjuring", ponieważ odbiega ona całkowicie od nawiedzonego domu. 


     A, czy wy czytaliście książkę "Obecność"? Jakie macie odczucia?

listopada 11, 2021

Recenzja "Koniec" - Bartłomiej Grubich.

Recenzja "Koniec" - Bartłomiej Grubich.

    Witam serdecznie, wszystkich, na kolejnej recenzji na tym blogu. Tym razem jest to współpraca z wydawnictwem Vesper, umożliwiona dzięki Beacie z @opowiem_ci. Jako recenzent otrzymałem egzemplarz książki "Koniec" autorstwa Bartłomieja Grubicha. "Koniec" jest moją pierwszą książką od wydawnictwa Vesper i miło się zaskoczyłem robotą, jaką zrobili przy jej wydaniu. Z tego co słyszałem książki od tego wydawnictwa zawsze są ofoliowane, co uważam za ogromny plus, dzięki któremu książki się nie kurzą, a podczas dostawy są bezpieczniej zapakowane. "Koniec" został wydany w twardej oprawie z bardzo ciekawą okładką i uważam, że to strzał w dziesiątkę, ponieważ od razu interesuje potencjalnego czytelnika, żeby poznać bardziej książkę. Dodatkowo wydawnictwo zapewniło ciekawą zakładkę do książki, która wygląda jak bilet do cyrku. Bardzo podoba mi się to wydanie. Przed poznaniem dalszej mojej recenzji przedstawię wam najpierw opis książki.



"Koniec" - Bartłomiej Grubich.

Młoda barmanka pewnego dnia znika bez słowa wyjaśnienia. Podobno pojechała do Bydgoszczy. Jej śladem, niezależnie od siebie, wyruszają trzy osoby: jej najlepsza przyjaciółka, platonicznie zakochany w niej mężczyzna oraz ksiądz, który chce pomóc babci dziewczyny. Chaotycznie krążą po ulicach miasta, próbując wpaść na jakikolwiek trop zaginionej. Ich wędrówka z każdą chwilą przybiera coraz bardziej fantasmagoryczny charakter, przeszłość bohaterów wraca, miesza się z teraźniejszością. Na ich drodze stają surrealistycznie postacie, miejsca, wydarzenia. A za nimi krok w krok podąża Szatan...


    Książka przyciągnęła mnie do siebie już prawdę mówiąc okładką z klaunem, której wykonanie jest naprawdę znakomite. Tak samo przyciągnął mnie opis oraz opinie innych czytelników, ale jednak to nie jest pozycja, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Jak dobrze przeczytałem niektóre recenzje to inni rzeczywiście zauważają, że ta książka nie jest dla wszystkich. I to jest prawda.


- Kochanie, a może postawisz mi drinka? Też bym się rozluźniła, byłoby fajnie.

- Wybacz, ale chyba mnie na to nie stać. Poza tym nie odstrasza cię to, że jestem... hmmm... - Tu Mikołaj wskazał na koloratkę.

- Skarbie, tutaj przychodzą różni. Naprawdę nie robi to na mnie wrażenia, że ktoś jest księdzem, ktoś inny politykiem, a jeszcze inny studentem filologii polskiej. Ważne, że masz ochotę na odpoczynek i na zabawę. Nic więcej się nie liczy. To co, postawisz drinka?



    "Koniec" został napisany specyficznym stylem, który nie każdemu może jednak podejść. Sam dosyć długo męczyłem się z tą książką, żeby przez nią przebrnąć i zrozumieć postacie wymienione w niej, chociaż książka ma zaledwie 232 strony. Jestem typem czytelnika, który jednak woli mieć podane na tacy, co się dzieje z bohaterami i zdecydowanie nie lubię niedopowiedzeń, a w "Końcu" znajdzie się ich mnóstwo. Jest to w pewien sposób urok tej książki, aczkolwiek dla innych to może być wada. Należę właśnie do tych osób i przyznam szczerze wymęczyłem się czytając tę pozycję.


- Szuka pan senatora? - odezwał się ktoś z tyłu.

Artur odwrócił się. Przed nim stał klaun z charakterystyczną peruką kręconych zielonych włosów, czarno-białym makijażem, w żółtych spodniach i nieodzownym, czerwonym, przymocowanym na gumkę nosie.

- Tak. Szukam senatora. Wie pan może, gdzie on jest?

- Niestety nie wiem, a też go szukam. To zabiegany człowiek. Mam jednak nadzieję, że później będę miał okazję z nim porozmawiać. Mam z nim do załatwienia pewne interesy. Pana też sprowadziły tu interesy?

- Nie do końca. Właściwie chodzi o pewną przysługę.



    Autor pomimo pozostawienia czytelnika z niedopowiedzeniami oraz tajemnicami książki stworzył ciekawy obraz Bydgoszczy, a  właściwie Brzydgoszczy. Ciągle zasłonięta chmurami, o deszczowej, smutnej naturze. Miasto, które przygnębia. Nadawało to jeszcze bardziej depresyjnego nastroju podczas czytania. Dodatkowego nastroju nadają różne ilustracje załączone do środka, które są równie ciężkie.

    Jeśli lubicie książki, gdzie macie otwarte wątki i musicie domyśleć się pewnych rzeczy to możliwe, że ta książka jest akurat dla was. Mnie niestety nie przypadła do gustu, tak jak się do niej nastawiałem.

października 28, 2021

Podsumowanie czytelnicze października.

Podsumowanie czytelnicze października.

    Witam, wszystkich w kolejny czwartek! Tym razem przyszła pora na podsumowanie czytelnicze października. Przyznam szczerze, że nie będzie jakieś specjalnie długie. Do końca miesiąca zostało jeszcze trochę czasu, więc książkę, którą aktualnie czytam zapewne zdążę skończyć. Dlatego wymienię wam dzisiaj cztery pozycje książkowe, które przeczytałem
w tym miesiącu.


    Jak dobrze wiecie, aktualnie zaczytuję się w serii Grahama Mastertona z Katie Maguire od wydawnictwa Albatros. Seria ma jedenaście książek i teraz czytam siódmą część. W tym miesiącu udało mi się przeczytać piątą, szóstą i aktualnie siódmą część. Kolejno są to tytuły "Siostry krwi", "Pogrzebani" oraz "Martwi za życia". Seria rozwija się intensywnie, a z tomu na tom jest coraz bardziej interesująca. Bardzo wam ją polecam, ponieważ sam
nie mogę się od niej oderwać.

    Czwartą książką, którą przeczytałem w zeszłym tygodniu jest "Koniec" Bartłomieja Grubicha. Książkę dostałem jako recenzent przez Beatę z @opowiem_ci na instagramie oraz dzięki wydawnictwu Vesper, które podjęło się wydania danej książki. Pełną recenzję na pewno dodam za jakiś czas, prawdopodobnie za dwa tygodnie, dlatego możecie jej wyczekiwać. Ja mam trochę mieszane odczucia do tej książki, ale na sto procent przedstawię wam całą recenzję.

    Podsumowując udało mi się przeczytać w październiku 4 książki, a  w tym 1644 stron. W sumie wyszło podobnie do września, tylko trochę mniej stron. Szczerze mówiąc nie martwię się, bo i tak wychodzi dobrze, biorąc pod uwagę, że ostatnio poświęcam także czas
na inne zainteresowania.

    A jak wam wyszedł październik? Jakie książki przeczytaliście? 

Copyright © maestro books , Blogger